Witam was ;) Oj nie było mnie, więc muszę troszeczkę nadrobić. Wczoraj w szkole nie działo się nic specjalnego, więc nie ma co opisywać. Za to dzisiaj:
- Fizyka, przedmiot okropny Grrr ;/
- Geografia, miała być kartkówka z mapki, ale nam się upiekło Uff
- Informatyka, tego nie skomentuje, kompletna masakra
- Angielski i sprawdzian.
- Polski, kocham się na nim nudzić ;>
- Biologia, spędziłam ją w b. miłym towarzystwie Marty, Eryka i Szymona ; *
Na samym końcu aż dwa wf-y sportowe, no to teraz zacznie się o moich nie miłych, ale śmiesznym zdarzeniach. Kocham grać w siatkówkę, nie powiem, że nie umiem grać, bo nawet mi wychodzi ;)
Ale dzisiaj ani jedna piłka nie została przebita na drugie pole, a jak ja odbiłam to albo przeleciała za pole, albo uderzyła w koleżankę obok, na samym końcu nasza "WSPANIAŁA" pani zaczęła się śmiać, iż mnie trzeba krytykować tss ;/
Ok koniec sportowych, z zadowoleniem zatrzasnęłam drzwi od szatni ;>
Po szkole, poszłam na spowiedź do kościoła, tak Martyna chodzi do kościoła ; D
Usiadłam w ławce z Martą Kokornaczyk, potocznie nazywana Siwy ;>
I z Oliwią.
Przyszedł ksiądz, wydał się jakiś nie miły yy?
Wyzwał jakiegoś małego chłopczyka ; /
I Martyna podchodzi do konfesjonału, oparłam się ponieważ myślałam że to jest stabilne, a tu DUPA, konfesjonał się wygiął i poleciał na księdza, wszyscy którzy to widzieli w śmiech, przyznam się, że ja sama śmiałam się jak głupia i to jeszcze przed księdzem... straszny wstyd^^
Po kościelnej wpadce, szłam do domu z Siwym Kocham ;*
Na jutro ZERO planów , melanż ?? ;>
W sobotę do Oliwi ♥
Mama do Niemiec, ale to z pewnością jeszcze opiszę.
Papa kochani ;*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz